wtorek, 27 listopada 2012

W stylu country



Witajcie, pisałam ostatnio o pastelowych nabytkach z Ostrołęki, wrzucam więc dzisiaj fotki tychże pastelowych skarbów. 

Ale zaczynam od nabytku ze sklepiku internetowego Brocante.pl, o którym pisałam przy okazji pastelowych dekoracji świątecznych. Na wyprzedaży zakupiłam drewnianą kuchenną tabliczkę, taką trochę w stylu country właśnie, ze względu na kury, które ze stylem wiejskiego domku mi się kojarzą  :)


A w Ostrołęce zakupiłam również kurę, tyle że metalową, kolorową, pastelową - taką typowo wielkanocną (cena 5 zł) oraz cuuudny różowy termos w białe grochy, który wypatrzyłam gdzieś z tyłu na górnej półce. Nie mogłam uwierzyć, że takie cudo sobie po prostu stoi w sklepie z pierdółkami za 5 i 10 zł, chociaż termos kosztował 19 PLN. Były jeszcze czerwone w białe grochy i żałuję, ze nie wzięłam drugiego.



 



Plener też zdecydowanie w stylu country:) Porąbane kawałki drewna i stary drewniany stołek, to wdzięczne tło dla pastelowych przedmiotów


Sesja podwórkowa nam się udała - uwieczniona została nawet wykopana przez Dominika dżdżownica


 Takie małe stworzenie, a dało tyle radości Dominikowi - ta mina mówi wszystko...:)


Musze przyznać, że miniony weekend był udany - udało mi się kupić ładne i niedrogie drobiazgi, spędziłam fajnie czas z Domisiem, a z powodu wolnego piątku weekend trwał dla mnie aż 3 dni... Oby więcej takich dni...:)
 Chciałabym przy okazji serdecznie podziękować za komentarze pod poprzednim postem o stołach, fajnie, że podzieliłyście się historiami swoich mebli i swoimi marzeniami o stole idealnym:)

Pozdrawiam Was serdecznie!

sobota, 24 listopada 2012

Przy stole

Witajcie Siostry, nadaję dzisiaj ze stolicy Kurpiów, czyli z Ostrołęki:) Chciałam Wam pokazać pastelowe cuda, w jakie obkupiłam się wczoraj robiąc rekonesans po ostrołęckich sklepach "Wszystko za 2,5, 4, 5, 10 zł...":) Obfotografowałam je dzisiaj w plenerze, ale zapomniałam zabrać czytnika do karty i kabla, więc nie mogłam ściągnąć zdjęć na laptopa, zatem fotki będą w następnym poście.

A  dzisiejszy post chciałam poświęcić chyba najważniejszemu meblowi w każdym domu, a na pewno jednemu z najważniejszych. Moim zdaniem takim meblem jest stół. 
 Nie będę się rozwodzić nad znaczeniem tego mebla, jego funkcją praktyczną, społeczną, rodzinną, czy też nad jego symboliką.  Chciałam Wam tylko pokazać i opowiedzieć historię stołów w naszym małym białym domku:) 
W moim rodzinnym domu zawsze był stół w kuchni i w tzw. salonie, dlatego wiedziałam, że i w moim pierwszym własnym M też musi się znaleźć ten mebel.

Pierwszy pojawił się stół w salonie. Po przeprowadzce kupiliśmy w Ikei najtańszy zestaw stół + 4 krzesła za ok. 500 zł. Miał to być zestaw tymczasowy, żeby tylko mieć przy czym i na czym siedzieć, a przetrwał kilka ładnych lat. Krzesła z resztą po przemalowaniu na biało służą nam  w kuchni do dzisiaj, czyli już prawie 8 lat, taki to był tymczasowy mebel...:)



 Na zdjęcie w foteliku załapał się półroczny wtedy Mikołaj:)



Stół był prosty, z sosnowego, bejcowanego drewna. Żadna rewelacja, ale stosunek ceny do jakości i estetyki ok.
 
Jakiś czas później, zafascynowana już klimatami prowansalsko-shabby chicowymi wylicytowałam na allegro poniższy stół za ... 30 zł. Chciałam go samodzielnie odnowić, ale porwałam się z motyką na słońce. Po pierwszych próbach wystawiłam go na allegro i sprzedałam za 150 zł:)






Po doświadczeniach z samodzielną renowacją i dalszych poszukiwaniach trafiłam na stolarza na allegro, który zrobił mi stół idealny za normalną cenę - drewniany, pachnący drzewem, solidny z polakierowanym blatem i surowymi toczonymi nogami do pomalowania na biało.




Pierwszy stół w kuchni też nie był tym wymarzonym- mały, prosty, do tego czarne metalowe ogrodowe krzesła:)



Po kilku latach i intensywnych poszukiwaniach znowu z pomocą przyszło niezawodne allegro, gdzie wynalazłam ładny, stary stół w dobrym stanie za 80 zł:)  Stół był pierwotnie pobejcowany na ciemno. Jednak po jakimś czasie z nóg i blatu starłam papierem ściernym tę ciemną bejcę, nogi pomalowałam na biało, a blat czeka na dokończenie, czyli dokładniejsze oszlifowanie i może polakierowanie lub woskowanie.







Zarówno stół w salonie, jak i kuchenny doczekały się uwiecznienia dzięki sesji w "Moim Mieszkaniu":) 

fot.M.Czechowicz, Wyd. Murator




W tematach stolikowych mam jeszcze jeden mebel do pokazania - ława, stolik kawowy czy też stolik pod TV - poniższy mebel spełniał u nas wszystkie te funkcje. Jest również z Ikei z serii leksvik, pierwotnie, jak stół i krzesła był z bejcowanej sosny, ale przemalowałam go na biało zostawiając jedynie ciemniejszy blat.






Nie ma dwóch zdań - stół to ważny element w naszych domach, mieszkaniach, chyba głównie ze względu na społeczną funkcję i pełnienie miejsca, przy którym może spotkać się cała rodzina, chociażby raz dziennie, przy wspólnym posiłku. 
A w kontekście zbliżających się świąt stół zdecydowanie przybiera na znaczeniu, bo staje się magicznym miejscem, które w tych dniach naprawdę łączy:)

 Boże Narodzenie 2009, ja z mamą, Weroniką i ...Dominikiem w brzuchu - bardzo lubię to świąteczne zdjęcie przy stole.

A jakie stoły Wy macie w swoich domach? Czy trafiłyście już na ten idealny i wymarzony?

Pozdrawiam Was serdecznie:)

niedziela, 18 listopada 2012

I po weekendzie

 
Witajcie Siostry Moje, znowu jest niedzielny wieczór, weekend minął zdecydowanie za szybko...
U mnie ostatni tydzień dekoratorsko słaby, żadnych zmian, przestawiania mebli, jedynie szybkie ogarnianie kątów. Coraz krótsze dni i ciemnica za oknem nie nastrajają mnie wnętrzarsko, zdecydowanie więcej inwencji mam w jasne, słoneczne dni.

Wczoraj udało mi się namówić męża na wyjazd do salonu BRW w celu obejrzenia na żywo różnych sof i kanap. Generalnie wybór jest spory, jest dużo sof o ładnych kształtach, oczywiście jest wybór tkanin, ale dalej mam tzw. zagwozdkę. Wiem już na pewno, że nie chcę narożnika, zajmuje jednak sporo miejsca i chyba te wszystkie łączenia w spaniu  za bardzo się nie sprawdzają.
Znaleźliśmy 2, 3 typy, które spełniają nasze wymagania - są wygodne do siedzenia i spania, łatwo się rozkładają i składają, powierzchnia spania jest duża (ok.150 x 220 cm), ale kosztem bocznych oparć, tzn. nie mają tych oparć w ogóle, albo tylko takie dokładane zagłówki. I tu mam wątpliwości, czy brać pod uwagę taką sofę, która nie ma bocznych oparć, czy szukać jednak dalej takiej z wąskimi oparciami.

Dla zobrazowania o czym mówię, kilka przykładów ze strony BRW. 
Ta pierwsza szara jest bardzo wygodna i duża, chociaż niezbyt piękna i nie jest sofą moich marzeń... ech...
Znalazłam zdjęcia w wersji szarej i czerwonej.  Ja myślałam dla siebie o takim jasnym lnianym, plecionym obiciu.



 Ta jest podobna i ma trochę ładniejsze nóżki, ale nieco mniejszą powierzchnie spania.




Z BRW nie wróciłam z pustymi rękoma, kupiłam zegar z przeceny za 12,90 zł.
Niestety ani nie drewniany, ani metalowy, po prostu plastikowy.



W związku z tym przeszedł od razu mały lifting:)





****
Przy weekendzie upiekłam kruche ciasto z owocami i budyniową pianką wg przepisu z bloga kulinarnego mojej koleżanki Kamili  - Kuchnia Kamilki.
Przepis znajdziecie TUTAJ.
Polecam, bo jest przepyszne, robiłam jej już drugi weekend z rządu. Tylko lepiej je robić w tortownicy, niż na dużej prostokątnej blasze. Ja dodatkowo na wierzchu jeszcze posypuję cynamonem.


 Jest bardzo dobre nawet na drugi dzień, a do niedzielnej porannej kawki pasuje idealnie...:)

... ;))


 ****
Małymi kroczkami obmyślam już tegoroczny wystrój świąteczny, w ubiegłym roku było biało i czerwono, w tym roku chyba postawię na pastelowe błękity i pudrowe róże z dodatkiem bieli oczywiście.
Bardzo podobają mi się poniższe zestawienia kolorystyczne:

żródło: internet:)




A ostatnio na Westwing.pl widziałam takie piękne bombki, w których się zakochałam

 






 Natomiast inne piękności bożonarodzeniowe wypatrzyłam na Brocante.pl, miejsce, które zna pewnie wiele z Was. Cudne są po prostu





Jak zwykle post mi się trochę wydłużył...

Pozdrawiam Was serdecznie, życzę Wam spokojnego tygodnia i jak zawsze znalezienia w codziennym biegu chociaż chwili dla siebie:)