niedziela, 28 października 2012

Mój ci on:)


 

Doczekałam się w końcu nowego fotela:)
  Miałam poczekać do zakupu nowej sofy, ale ciągle nie mogę się zdecydować czy wybrać sofę czy narożnik, no i ciągle nie mamy kiedy pojeździć po sklepach meblowych  i pooglądać wybrane przeze mnie modele na żywo. Stwierdziłam więc, że fotel tak czy siak się przyda i... tadam - jest. Marzył mi się oczywiście jakiś bardziej szlachetny model, większy , bardziej wygodny, taki uszak, ale nie mam miejsca na taki mebel, a poza tym Ektorp Jennylund jest na tyle uniwersalny, że będzie pasował do każdej sofy, jaką kupię. 
Przeważyło również to, że ma zdejmowane pokrycie, które można wyprać i można dokupić kilka różnych innych pokrowców w Ikei i w Dekorii. Na allegro wypatrzyłam w okazyjnej cenie pokrowiec w biało-brązową krateczkę i od razu go też zakupiłam, także mam drugi w zapasie. 
Dekoria ma fajne, chociaż dość drogie pokrycia, może z czasem zdecyduję się np. na pokrowiec w paski lub kwiaty:


Fot.Dekoria.pl
Fotel jest dość wygodny i przede wszystkim nie zajmuje dużo miejsca.  Na tamten stary kubełkowy nie mogłam już patrzeć i z radością się z nim rozstałam. Tak to jest, że meble, które kupuje się "na chwilę" najczęściej zostają z nami na długo...Tak miałam np. z ikeowskim kompletem z Ikei-stół plus 4 krzesła, który kupiliśmy na  kilka miesięcy - stół został z nami jakieś 5 lat, a krzesła stoją w kuchni do dzisiaj:)

Oczywiście nie mogłam oprzeć się eksperymentom kolorystycznym, chociaż jak wiadomo, do białego pasuje wszystko.





 

Na wyprzedaży w home&you nabyłam dwie nowe fajne poszewki - 
brązową w groszki



:)


i gładką, taką trochę lniano- zgrzebną




Zmieniłam też nieco wystrój okna, bo zasłony zawiesiłam też na oknie balkonowym upinając je po bokach. Jakoś tak doszłam do wniosku, że gołe drzewa i pusty balkon nie są najpiękniejszym widokiem i chyba na zimę potrzebujemy jednak trochę więcej tkanin wokół siebie. Do pokoju co prawda wpada trochę mnie światła, ale jest za to przytulniej.



 



Przypominam również o Candy - o tutaj. 
Termin zapisywania do środy 31 października. Korona z Westwing czeka na nowego właściciela:)
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam  miłej niedzieli.

niedziela, 21 października 2012

Szafa na swoim miejscu

 
Witajcie, pisałam wczoraj, że pojeździłam znowu z meblami i pozbyłam się szafy z salonu. Ustawienie jej w miejscu przy oknie zaczęło mi przeszkadzać, tym bardziej, że nie mogłam otwierać szeroko jednej części ze względu na parapet blokujący drzwi. Szafa była składowiskiem rzeczy mniej używanych, typu ręczniki, pościel czy garnitury Pawła, a tak naprawdę, ze względu na porę roku, bardziej potrzebne było nam miejsce do przechowywania wierzchnich ubrań. 
Nasz schowek zaadaptowany z WC pełni m.in. funkcję szafy na kurtki, ale też stoi tam np.odkurzacz, żelazko, zapasy mleka czy wody. Jednakże wrzucenie tam dodatkowo 5 zimowych grubych kurtek, kilku płaszczy, bluz oraz stosu czapek, rękawiczek i szalików sprawia, że w schowku po prostu jest wszystko poupychane i jest notoryczny bałagan. Stwierdziłam, że skoro szafa przeszkadza mi w salonie, to czas postawić ją we właściwym miejscu, czyli w przedpokoju, tak jak jest pewnie w 99 % polskich mieszkań. Gdy wprowadzaliśmy się do tego mieszkania świadomie zrezygnowałam z szafy w tym miejscu, zależało mi na dużej, jasnej przestrzeni. Niestety, jak to w życiu bywa, trzeba czasem pójść na kompromis i zrezygnować z małej komódki czy białej ławeczki...ech...



 Okazało się, ze szafa nie wygląda w tym miejscu aż tak źle i nie zaciemnia aż tak bardzo przedpokoju. Zmieściło się idealnie obok niej lustro i znalazło się nawet miejsce na ratanowe siedzisko.


No i przede wszystkim uporządkowanie zawartości szafy i sensowne jej  rozdzielenie w innych miejscach sprawiło, że mamy w końcu dużo miejsca na odkładanie czapek, szalików, rękawiczek, a w schowku wszystko jest widoczne i pod ręką.


 Na swoim starym miejscu zawisła witrynka, której chyba tu jest najlepiej




Od strony pokoju szafa też nie wygląda tak źle, jak myślałam





A taki widok maja goście wchodzący do naszego białego domku:)


Dziękuję Wam za wszystkie wpisy pod poprzednim postem i za zgłoszenia do CANDY. Nie spodziewałam się aż tak dużego zainteresowania, ale cieszę się bardzo , że drobiazg z Westiwng Wam się podoba:)
Przypominam, że zapisy do 31 października o TUTAJ.
Życzę Wam spokojnego tygodnia, dużo chwil dla siebie i dla małych przyjemności:) 

sobota, 20 października 2012

Westwingowa dostawa i szybkie CANDY


Witajcie Siostry,
na początku chciałam Wam serdecznie podziękować za wszystkie rady pod ostatnim postem dotyczącym przeróbki swetra na poszewkę:) Nie miałam jeszcze czasu zająć się tematem, ale z pewnością wykorzystam Wasze pomysły i instrukcje ze stron, którymi się ze mną podzieliłyście. Szczególnie fajny ten pomysł z wykorzystaniem ozdobnych guzików jako zapięcia. Jeszcze raz wielkie dzięki!

****
Dzisiaj chciałam pokazać Wam, co w tygodniu przytargał na nasze IV piętro pan z firmy kurierskiej. Otóż kilka tygodni temu  zamówiłam w internetowym sklepie wnętrzarskim Westwing.pl kilka drobiazgów. Strona i samo miejsce w sieci jest pewnie znane wielu z Wam - to taki rodzaj sklepu-klubu, w którym trzeba się zarejestrować, żeby obejrzeć przedmioty i móc je kupić. Artykuły wnętrzarskie tam oferowane są z górnej półki i ich przekrój jest ogromny - od ręczników, poprzez garnki, naczynia, dodatki, po meble duże i małe. Sama idea miejsca polega na szybkich kampaniach - przedmioty pojawiają się w sprzedaży określonego dnia i są dostępne też przez kilka dni. 
Tak jak napisałam wyżej-to górna półka - niestety również i cenowa i większość przedmiotów, tak myślę, jest dość droga, jak na kieszeń przeciętnego Kowalskiego. Ale mimo tego można upolować tam cudeńka za przystępne ceny, niższe nawet niż w innych sklepikach internetowych. Fajnie jest również po prostu popatrzeć na oferowane tam przedmioty, bo kampanie dotyczą artykułów w różnym stylu, no i szybko się zmieniają, więc zawsze można trafić na coś w swoim guście. Ja zamówiłam klika drobiazgów - wszystkie kute, metalowe i niemal wszystkie w odcieniach bieli i kremu:) 

Ale od początku - kurier przytargał wielkie pudło i zaczęła się najprzyjemniejsza część, czyli rozpakowywanie:)



I rozpakowane zakupy w komplecie...


Kupiłam kuty koszyk na kwiaty do zawieszenia na balkonowej poręczy. Co prawda pora roku nie ta, ale wiosną będzie jak znalazł. Póki co wykorzystam go w kuchni, wieszając na karniszu jako ...zielnik:)



Czarną półkę kupiłam z myślą o kuchni i ścianie nad stołem, ale jeszcze się waham. Bardziej pasuje mi w łazience, jako podręczna półka na kosmetyki, dlatego na razie stoi sobie po prostu na biurku w salonie:)



I zakup z serii tzw. durnostojek, czyli wiszące metalowe serce z miejscem na tealighty. Bardzo mi się spodobało, można je powiesić i w oknie i na lampie, ma doczepiony długi łańcuszek z haczykiem. Szczególnie przydatne do wykorzystania w okresie okołobożonarodzeniowym:)




Kolejna metalowa półka z wieszakiem w komplecie, którą kupiłam z myślą o łazience właśnie. Czekam tylko na wenę Pawła do przywiercenia jej we właściwym miejscu.




I ostatni nabytek, czyli korona, taka minidekoracja, której motyw jest dość popularny na blogach wnętrzarskich.



Zakupiłam ją z myślą o Was właśnie, moje Drogie Siostry i chciałabym w związku z tym ogłosić szybkie CANDY. Kto chętny, niech wpisuje się po prostu pod postem w komentarzach. 
Termin - do 31 października. 
Spośród chętnych wylosuję jednego szczęśliwca, do którego pojedzie korona:) 


****
Wczoraj pojeździłam znowu z meblami,  pozbyłam się z salonu szafy, która graciła i przeszkadzała i nie była tam zbyt funkcjonalna.
Ale o tym jutro:)
Pozdrawiam serdecznie :)